Był taki moment w moim życiu, że myśl o ujawieniu mojego
życiowego sekretu paraliżowała mnie do sedna. Nie potrafiłem sobie wyobrazić,
jak wypowiadam te słowa, jak zmienia się grymas twarzy osoby, która tego
słucha… Nie potrafiłem nawet znaleźć odpowiednich słów….
Jednak najbardziej obawiałem się reakcji mojej mamy. Tylko kilka
razy przemknęło mi przez głowę: „Co będzie jak dowie się dziadek, wujek, mąż
cioci, koledzy, sąsiedzi”.
Moment ten nadszedł nieubłaganie i po tym jak oczyściłem
swoje myśli wyznaniem wszystkiego mamie, przyszedł czas na zmierzenie się z
resztą dalszej i bliższej rodziny. Na największą uwagę zasługują relacje z
otaczającymi mnie mężczyznami.
Każdy „prawdziwy” heteroseksualny facet w towarzystwie geja
czuje się niezręcznie. Jest to specyficzne uczucie zagrożenia połączonego z
niesmakiem i wielkim niezrozumieniem. „Jak on „to” może robić z facetem?”.
Takie emocje potrafią przekształcić się w agresję- heteroseksualny testosteron
wylewa się wszystkimi otworami….
Pisałem we wcześniejszym poście o tym, że całe życie
spędziłem z mamą. Mój brat- to całkowita moja odwrotność i mimo braterskich
więzi, w zasadzie nic nas nie łączy.
Drugi mężczyzna z którym mieszkam to mój ojczym- więzi nie stwierdzono,
odczucia neutralne- ale to normalne gdy rodzina tworzy się już w niemal
dorosłym życiu dziecka.
Reakcja obu moim najbliższych facetów była do przewidzenia.
Z ojczymem mieszkam od czterech lat. Mężczyzna, który widzi codzienność
dojrzewającego chłopaka jest w stanie stwierdzić, że jego dorastanie
przebiegało zupełnie inaczej. On sam wspominał często mamie, że ma wrażenie, że
jestem innej orientacji. Myślę, że przyjęcie tej informacji za pewnik było dla
niego tylko formalnością. Podobnie było też z moim bratem. Nie był tym wszytkim
zbytnio zdziwiony.
Jednak czym dalej tym gorzej… I ciężko stwierdzić co jest
gorsze- obojętność, niedowierzanie, czy słowa: „Jesteś za młody na geja.
Przejdzie Ci”
Mój dziadek- stara wojskowa szkoła, konserwatywne poglądy,
twardy w swoich przekonaniach i …… mega homofob. Marzyłem o tym, aby
przekazanie mu informacji odbyło się gdzieś po za mną, żebym nie był tego
świadkiem, żebym w ogóle na ten moment przestał istnieć. Z początku nie
chciałem mu absolutnie o tym wspominać. Od zawsze był dla mnie autorytetem, kimś
w rodzaju drugiego ojca i wiedziałem, że jego szczerość i odrzucenie mogą mnie zabić.
Na szczęście to moja mama powiedziała o mojej seksualności dziadkowi. Nie znam
do końca jego reakcji, ale z opowiadań mamy wiem, że po długiej ciszy,
powiedział: „No trudno. To nie tragedia” Nie wiem co jest teraz w jego głowie.
Czy nie do końca wierzy czy też wierzy, jednak milczy walcząc z niezręcznością.
Na temat mojej seksualności nigdy nie padło w jego obecności żadne słowo. Moja
mama kilka razu powiedziała coś o moim chłopaku. Była cisza i odwrócenie
wzroku. Zakłopotanie? Brak tolerancji? Jednak nasze relacje nie zmieniły się.
To wciąż mój jedyny i prawdziwy dziadek.
Jednak im mniejsze więzi emocjonalne, tym reakcje są co raz
trudniejsze. Wymiana uśmiechów gdy nie patrzę, jakieś półsłówka przy stole.
Jeden z wujków przywitał się ze mną podając mi rękę z odległości metra.
Wszystkie te reakcje raz są celowe, innym razem wychodzą niechcący. Wynikają
one z podświadomości, przez którą otaczający mnie mężczyźni czują się zagrożeni
i nie potrafią zachowywać się inaczej. Te reakcje są dla mnie w pewien sposób
wytłumaczalne i nie bolą tak bardzo jak prześladowania mężczyzn całkowicie mi
obcych. Odnoszę również wrażenie, że heteroseksualni faceci myślą, że nie
rozumiemy ich odczuć. Że nie wiemy, że w naszej obecności czują się nieswojo,
nie wiedzą jak się zachowywać i uśmiechają się sztucznie bojąc się nagłego
agresywnego podrywu. I nie wiem czy jest szansa aby to zmienić, pozostało
jedynie przyzwyczaić się, zaakceptować i sprawić, żeby mniej bolało….