Czy homoseksualizm to choroba?

Kilka razy śnił mi się dziwny sen. Stałem na ulicy, którą zawsze chodzę do szkoły. Wszystko było nierzeczywiste jak z bajki, wysokie stare lampy oświetlały ciemną aleje ograniczoną powojennymi budynkami. W momencie, w którym miałem skręcić w uliczkę prowadzącą do szkoły, zza rogu wyszedł stary mężczyzna z długą brodą i dał mi do ręki tabletkę. Powiedział, że po jej zażyciu zniknie mój największy problem. Nigdy nie wiem, czy wziąłem magiczną tabletkę, czy też nie.
Nie raz zastanawiałem się nad tym, czy bym to zrobił. Czy gdybym dostał możliwość zażycia tej tabletki i „wyleczenia się” z homoseksualizmu chciałbym wszystko zmienić. Człowiek przez całe swoje życie pracuje na to, kim jest. Tworzy za sobą długą nić, którą dzień po dniu zwija w kłębek. Rozplątywanie tego kłębka i próbowanie pozmieniać czegokolwiek może spowodować, że pogubimy się w codzienności. Może uczynić z nas bardzo nieszczęśliwych. Akceptacja tego kim jesteśmy daje nam i pewność dobrze obranej drogi i mozliwość skupienia się nad rozwojem. Nie dotyczy to tylko sfery seksualności. Nie próbujcie się zmieniać! Bycie sobą i umiejętność budowania przyszłości na swoim własnym „JA” jest kluczem do sukcesu i przede wszystkim do szczęścia.

Dlatego nie zmieniłbym swojej seksualności, nawet gdyby nadarzyła się taka okazja, jednak domyślam się, że istnieje wiele osób homoseksualnych, które zrobiłyby wszystko, aby stać się kimś innym. Ja sam, na początku swojego nowego życia, próbowałem wydostać się z tego problemu wszelkimi siłami. I tu muszę was zawieść. Homoseksualizm może być nazywany chorobą. Ale jest to w takim razie choroba nieuleczalna. Wyróżniamy wiele chorób o podłożu psychicznym, na których rozwój ma wpływ nasza przeszłość. Jak wspominałem, w poprzedniej notce, to przeszłość modeluje nas, niczym ludki z plasteliny.

Mając pierwsze sygnały że dzieje się ze mną „coś innego”, ucieczki przed moją orientacją szukałem w kościele. Pamiętam, że któregoś razu szczerze rozmawiałem z pewnym księdzem. Po wzmiance o tym, że jestem gejem, on zasugerował mi, że nigdy nie jest za późno, aby wyjść z grzechu. Te słowa bardzo mną wstrząsnęły. Ksiądz powiedział mi, ze nie mogę przystępować do komunii dopóki nie zacznę chodzić na terapię. Po powrocie do domu przewertowałem cały Internet w poszukiwaniu kliniki, która umożliwiłaby mi rozpoczęcie leczenia. Metody wykorzystywane przez kościół są naprawdę różne, ale ta najbardziej drastyczna, która co prawda w Polsce jest zabroniona, ale nagminnie polecana jest przez polski kościół to terapia szoku seksualnego. Pacjent, który podejmuje się terapii jest poddawany cyklowi zabiegów, które polegają na projekcji filmów pornograficznych. Przy filmie porno dla osób heteroseksualnych pacjent zmuszany jest do masturbacji, zaś przy gejowskim porno rażony jest prądem niskiego napięcia. Terapia ma na celu kojarzenie się przyjemności seksualnej z heteroseksualnym stosunkiem. Oczywiście w mojej głowie po przeczytaniu opisu leczenia pojawiło się słynne „no chyba śnisz”. Postanowiłem, że sam zadbam o swoje sumienie i bardzo często porównuje postawę kościoła w tej sprawie do osoby chorej na raka. To tak, jakby ksiądz powiedział przed laty mojej chorej na niewyleczalny nowotwór babci, że nie może uczestniczyć w całej mszy, dopóki nie wyjdzie się z choroby.


Mogę otwarcie stwierdzić, że odmienna orientacja jest pewnego rodzaju nieuleczalną chorobą. Każda choroba ogranicza nas w pewien sposób, dlatego właśnie ja osobiście jestem przeciwny adopcji dzieci przez osoby homoseksualne, ślubom, czy związkom partnerskim. Skoro przyjęliśmy za pewnik naszą seksualność to powinniśmy pogodzić się z faktem, że natura nie przewidziała tego, że osoby tej samej płci mogą łączyć się w pary. Moje podejście do adopcji oraz ślubów opisze w kolejnej notce.

 

Blogger news

Nowy wygląd bloga! Premiera już 16.03.

Nastepny temat o:

"moda" na bycie gejem

About

"see the gays life through the gays glasses"